Jak zwykle – najlepiej zacząć od nazwy – marketingowej oczywiście. Anglojęzyczne i skomplikowane są już dawno passe. Dla produktu lub usługi w dzisiejszych realiach potrzebne są nazwy proste, które od razu zapadną w pamięć. Dobrym przykładem jest „Pan tu nie stał” (sklep z odzieżą z motywami czasów PRL), czy określeniami zakorzenionymi w języku polskim, np. „Nad wyraz” (sklep z odzieżą z zabawnymi nadrukami w formie gry słów). Wszelkie studia paznokci, akademie urody, czy pracownie fryzur można z powodzeniem zamienić na „Szalone nożyczki” lub „Paluchem czesane”. Jeśli nazwa produktu lub usługi istnieje – może potrzebna jest zmiana i rebranding? Tuż po wyborze nazwy warto stworzyć logo i księgę znaku. I znów – prostota i minimalizm są lepiej przyswajalne przez klientów niż rozbudowane, wielobarwne motywy. Jeśli uda nam się wymyślić krótką, chwytliwą nazwę – dobrze jest zawrzeć ją w logotypie, który będzie pojawiał się we wszelkich materiałach w formie digital i drukowanej. Wokół marki warto stworzyć historię, która dany produkt będzie osadzała w kontekście. Pomoże nam w tym specjalista od storytellingu, który cechy produktu wykorzysta do tego, aby opowieść oddziaływała na emocje i wyobraźnię, a tym samym zakorzeniła się w świadomości klienta. Nie chodzi jednak o dorabianie teorii, ale o autentyczność. To zdecydowanie ułatwi promocję usługi lub produktu. Jeśli produkujemy samochody – niech to będzie opowieść o pasji do motoryzacji i prędkości lub o bezpieczeństwie, jakie możemy zapewnić. Historia, którą stworzymy będzie przekazywała intencje, dzięki którym powstał produkt, odbiorcom, do których z danym przekazem chcemy trafić. Znakomitymi przykładami komunikacji opartej na storytellingu jest narracja wokół marki Żubr, Tymbark, czy Kurka Wolna.