Przemysław Sequento Skulski uważany jest za jedną z największych gwiazd polskich freak fightów i cieszy się ogromnym zainteresowaniem ze strony kibiców. W

Których polityków nie lubią Polacy? O to zapytano w najnowszym sondażu na zlecenie Radia ZET przez firmę Opinia24. Na czele listy znaleźli się Jarosław Kaczyński, Beata Szydło i Przemysław Czarnek.

Nie Przemysław Czarnek, a Karol Nawrocki wystartuje w wyborach prezydenckich z poparciem PiS. - Polacy potrzebują prezydenta niezależnego od partii - skomentował były minister edukacji, powołując się na przeprowadzone przez PiS badania.

W niedzielę Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło, że w wyborach prezydenckich poprze kandydaturę Karola Nawrockiego. Już dzień później ruszyła giełda nazwisk osób, które mogą wejść do jego sztabu wyborczego.

Karol Nawrocki ma być kandydatem na prezydenta Polski popieranym przez Prawo i Sprawiedliwość. Czołowi politycy partii Jarosława Kaczyńskiego wiążą z nim duże nadzieje. Kandydaturę Nawrockiego w rozmowie

Kandydat PiS na prezydenta ma zostać zaprezentowany w niedzielę w Krakowie. Do dzisiaj partia nie ogłosiła jednak oficjalnie jego nazwiska. Według mediów to Karol Nawrocki, szef IPN. Przemysław Czarnek, wypowiedział się na temat swoich kontrkandydatów. Najbardziej dostało się jednemu.

Przemysław Czarnek, poseł PiS i były minister edukacji, zadeklarował w środę, że bez względu na to, kto zostanie kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta, będzie aktywnie wspierał kampanię. Jego zdaniem, majowe wybory prezydenckie przyniosą PiS wielkie zwycięstwo.

PiS stoi przed wyborem kandydata na prezydenta. Bardzo prawdopodobne, że nazwisko zostanie ogłoszone w tę sobotę. - Jestem w ścisłym peletonie - oświadczył na antenie Radia Zet Tobiasz Bocheński. Europoseł

Wyborcy PiS zdecydowali, że to nie Przemysław Czarnek powinien być kandydatem PiS na prezydenta. Preferują w tej roli byłego premiera

Według sondażu dla Super Expressu, Mateusz Morawiecki jest najczęściej wskazywanym kandydatem na prezydenta przez wyborców PiS. Wyniki badania pokazują, że były premier wyprzedza innych potencjalnych